Co
ja tu robię? Nie powinno mnie tu być. Obiecałam sobie odciąć się
od takiego towarzystwa. Ale nic nie mogę teraz zrobić. Dolph jest
ważniejszy, niż moje głupie przysięgi.
A
jednak czułam się niepewnie, stojąc teraz tuż przed NIM w jego
Sali Samarytanów. Cóż za śmieszna nazwa, zważając na to,
co tak naprawdę się tu wyprawiało. Ściany pokryte były miękkim,
bordowym obiciem. Pokój był niski - nie miał więcej, niż dwóch
metrow, jednak przez jego dużą powierzchnię wydawał się niższy.
Sufit pomalowany na czarno i lśniący, ciemny parkiet nadawały
wrażenie wiecznego mroku. Nie było tu okien. Były tylko małe,
neonowe lampy.
Wszędzie
wokoło pełno było ludzi, a każdy jeden wyglądał jak jeszcze
większy typ spod ciemnej gwiazdy. Dziewczyny obcięte na łyso z
ekstrawaganckim makijażem, inne niemal w całości rozebrane, wijące
się po stołach ku uciesze mężczyzn. A no właśnie, mężczyźni.
Z milionami kolczyków na twarzach, o oczach tak dzikich, że aż
przechodziły mnie ciarki. Wszędzie unosił się dym, nie tylko
papierosowy. Ludzie tańczyli w amoku w rytm dźwięków techno
wydobywających się z głośników.
Zdawało
mi się, że nikt oprócz NIEGO mnie nie widział. Tak naprawdę
zapewne jego doradcy przeszywali mnie wścibskimi spojrzeniami,
śledząc każdy mój ruch.
— No,
prędzej bym się tu spodziewał archanioła, niż ciebie. —
Dobiegł mnie jego zimny głos, paraliżując mięśnie. — Co
cię sprowadza w me skromne progi?
— Dobrze
wiesz, co mnie sprowadza. Nie zostawię Dolpha samego w tym
kurwidołku — rzuciłam przez zaciśnięte zęby.
Jego
wzrok przeszywał mnie na wskroś. Bałam się go. Miał w sobie taki
dziwny magnetyzm. Taki, który mówił od razu, że za tym
człowiekiem idą kłopoty. Jego oczy były czarne, niczym dwie
dziury. Demon King naprawdę wyglądał niczym wyciągnięty z
odmętów piekieł szatan. Ale przy tym był też pociągający,
jak nikt inny wokoło. Twarz ukryta pod
malunkiem skrywała sekret, nikt nie był wstanie rozpoznać jej rysów. Drzemała w niej jednak pierwotna męskość. Jego muskularne ciało pokryte było jedynie majtkami i materiałowymi okryciami na ręce również było pokryte farbą, przedstawiającą iście piekielny kunszt Kinga. Wyglądał jak wcielone zło, które chciałam dogłębnie poznać, choć będę to z siebie wypierać, póki starczy mi tchu.
malunkiem skrywała sekret, nikt nie był wstanie rozpoznać jej rysów. Drzemała w niej jednak pierwotna męskość. Jego muskularne ciało pokryte było jedynie majtkami i materiałowymi okryciami na ręce również było pokryte farbą, przedstawiającą iście piekielny kunszt Kinga. Wyglądał jak wcielone zło, które chciałam dogłębnie poznać, choć będę to z siebie wypierać, póki starczy mi tchu.
— Kurwidołek?
Kogo nazywasz kurwą, suko? — zza tronu swojego mistrza wyszła
mała, chudziutka brunetka o zadziornym spojrzeniu.
— Ciebie —
zripostowała krótko, rzucając ukradkowe spojrzenie na uprawiająca
seks na stole bilardowym parę.
— Ja
ci, kurwa, dam. — Dziewczyna przestąpiła kilka kroków do
przodu, jednak wystarczyło, by Demon King delikatnie dotknął jej
nadgarstka wierzchem swojej dłoni, by natychmiastowo stanęła.
— AJ,
uspokój się. Sasha jest naszym gościem — wysyczał Balor z
zaciśniętymi wargami, co miało dać do zrozumienia, jak bardzo
jest niezadowolony z jej wybryku.
Dziewczyna
przełknęła głośnio ślinę, nie mając odwagi nawet spojrzeć w
kierunku mentora. Bezgłośnie cofnęła się za jego fotel. To
przerażenie, jakie wywoływał w ludziach było na przemian
niepokojące i śmieszne. Czy byłam tu jedyną osobą, która nie
żywiła ani grama respektu do tej ludzkiej... pfu... wampirzej
glisty?
— No,
nie wiem, Sasha, czy mam ochotę przyjąć cię na takich warunkach —
powiedział, jakby od niechcenia.
— Litości,
Finn. Pragniesz mnie. Od trzech lat nieustannie zasypujesz mnie
propozycjami pracy u ciebie — odpowiedziała, krzyżując ręce
na piersiach. Miałam już naprawdę dość jego bucostwa. Choć i
tak cecha była w nim niebezpiecznie seksowna.
— Nikt
nie mówi do mnie Finn. Już nie.
Przez
chwilę byłam pewna, że dostrzegłam w oczach Finna coś jakby
namiastkę bólu. Najpierw myślałam, że może naszły go jakieś
bolesne wspomnienia, ale szybko odpuściłam sobie tę teorię. Nie
sądzę, by przejmował się takimi rzeczami, przecież nie miał
uczuć.
— Nie
zamierzam mówić do ciebie "Królu".
Finn
wstał gwałtownie, powoli sunąc do mnie tym swoim dziwnym krokiem.
— Właśnie
o tym mówię, Sasha — obrócił się. Stał teraz tuż za
mną, szepcząc mi do ucha. — Moje królestwo jest żywe. Tu
wszystko musi działać idealnie. Wszyscy muszą mnie słuchać, czuć
strach przed moim gniewem. Ty... nie boisz się śmierci. Nie boisz
się MNIE. Chyba nie mogę sobie pozwolić na takie ryzyko przez
głupie pragnienia mojego ciała.
Jego
lodowata ręka zaczęła powoli przesuwać się po moim udzie.
Słyszałam, jak głęboko wdycha zapach moich włosów. Gdybym mu na
to pozwoliła, zdarłby ze mnie ubranie i wciął mnie tu i teraz,
tak, jak zawsze tego chciał.
Wiedziałam,
że oto nadeszła ta straszna chwila, kiedy muszę odrzucić wszelkie
swoje granice moralne. Odwróciłam na chwilę spojrzenie na stół
bilardowy. Szczupła, piękna blondynka z wyraźnie zerowym
szacunkiem do siebie miała wielką frajdę z ujeżdżania leżącego
pod nią łysego mięśniaka. Ludzie wokoło cieszyli się na
ten widok jak głupi, polewając parę obficie alkoholem z baru.
Patologia. Tu już nie ma reguł moralnych.
Wzięłam
głęboki oddech, odwracając się na pięcie ku Balorowi. Był tak
blisko, że nasze twarz niemal się stykały. Z uwagi na mój niski
wzrost jego warki prawie muskały mój nos.
— Widzisz,
Finn — zaczęłam, po czym zrobiłam coś, co robiłam już
nie raz, jednak ta interakcja wobec NIEGO przyprawiała mnie o
mdłości. Złapałam go za kroczę, przez cienki materiał majtek
wyczuwając jego członka. — To pragnienie ciała może być o
wiele silniejsze, niż ci się wydaje. — Macałam Finna
po jajach. gorzej już nie będzie. Aczkolwiek, musiałam przyznać,
że należał raczej do szczodrze obdarzonych przez Boga. — A
ja, no, wiesz... Tyle wspólnego czasu razem... a nóż, widelec
kiedyś uda ci się je spełnić? Łowca upoluje swoją najbardziej
nieuchwytną zdobycz.
Finn
wypuścił ze świstem powietrze z płuc. Rozpalałam go do
czerwoności. I w sumie było to idiotyczne, bo mógł mieć każdą.
Prawie. Byłam dla niego kawałkiem ciała, który musi zdobyć.
— Uhh...
Sasha, ty wiesz, jak człowieka namówić.
Gwałtownie
puściłam jego klejnoty i uśmiechnęłam się wrednie. Dopiero gdy
zobaczyłam wyraz twarzy Finna, zrozumiałam, że to ja wpadłam w
pułapkę. Przyjąłby mnie i tak, jednak to , co zyskał, to zyskał.
Demon King przechytrzył mnie pierwszy raz. I ostatni.
Uhuhu, podoba mi się. Jest wulgarnie i agresywnie, uwielbiam takie klimaty. Czyta się bardzo przyjemnie i, mimo raczej ciężkiej tematyki, lekko. Jednakże ten rozdział powiedział mi raczej dość mało o tej całej historii, także czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i pozdrawiam :)